Agnieszka Szczepanowska

Jak powstał Archetypowy Głos Marki?

To była seria magicznych zdarzeń, które miały miejsce, gdy byłam na to gotowa. Piszę od dziecka, to nie był problem. Ale własny biznes to stan umysłu, a kiedyś byłam typowym etatowcem. Coraz bardziej zgaszonym, sfrustrowanym, podskakującym nerwowymi szarpnięciami, lecz na ogół cichym i posłusznym.

Wybór studiów? Masz ścisły umysł, jesteś laureatką Olimpiady Matematycznej, masz duszę muzyka, bo grałaś kiedyś na pianinie, trochę śpiewasz. No to idź na reżyserię dźwięku. Świetnie Ci będzie wśród sprzętu. Prawda? Nieprawda. Bzdura. Męczyłam się na uczelni, a potem po prostu cicho wykonywałam obowiązki w teatrze, flow łapiąc tylko podczas premier. Wykorzystanie własnego potencjału? 5%. Motywacja do rozwoju w tym kierunku? Wymuszona. Zawód? Męski. A to miało swoje konsekwencje. Pomysły? Ignorowane. Wróć do szeregu, nie wychylaj się.

Któregoś dnia zaproponowano mi coś, co miało zamknąć mnie w klatce i założyć kaganiec na buzię już ostatecznie. Zobaczyłam wtedy siebie jakby z zewnątrz. Widziałam, jak wstaję i składam wypowiedzenie tu i teraz. Na miękkich nogach, ale z wyprostowanymi plecami, podeszłam do drzwi i zamknęłam je za sobą raz na zawsze. Nabrałam powietrza w płuca i ryknęłam na całe gardło „Freeeeeeedooooooom”! Mój krzyk odbił się echem między blokami jednej z warszawskich dzielnic na cichej już o tej porze ulicy. Nie wiedziałam jeszcze dokładnie, dokąd zmierzam. Ale czułam niezachwianą pewność, że robię dobrze.

Miałam trochę oszczędności, które pozwoliły mi nie przyjmować od razu pierwszej lepszej propozycji. Mogłam zostać analitykiem biznesowym, zarabiać na podnajmie lub kontynuować zawód wyuczony. Żadna z tych dróg nic by nie zmieniła.

Po trzech tygodniach leżenia na dywanie i gapienia się w słońce sięgnęłam po komputer, by porobić w końcu coś wartościowego. Kurs copywritingu sam przyszedł. Nie wiem skąd. Nigdy go nie szukałam. Szybko okazało się, że mam do tego talent i słowami zwiększam sprzedaż zupełnie odruchowo. Zarabiałam coraz więcej, słyszałam wyrazy wdzięczności, działa się magia. Inwestowałam w coraz droższe szkolenia, bo tak, to mnie kręciło. Tego chciałam się uczyć i to od najlepszych.

Ale dopiero odkrycie archetypów sprawiło, że polscy nauczyciele przestali mi wystarczać. Zaczęłam drążyć ten koncept, szukając jego korzeni po całym świecie. Stopniowo wszystkie elementy mojego życia zaczęły składać się w całość. Pomysły na biznes, terapia, którą przeszłam z powodzeniem wiele lat temu, zainteresowanie psychologią, nauka o budowaniu marki osobistej, teatr, muzyka, wysoka wrażliwość, branding, copywriting… Mój własny charakter, ze wszystkimi jego cieniami i blaskami.

Dotarłam do źródeł archetypowego brandingu oczyszczonych z interpretacji poszczególnych ekspertów (zbyt często archetypy traktuje się płytko i wtórnie). Zaczęłam sięgać po niemożliwe rezultaty. Dla postronnych osób to wyglądało jak czary, bo tłumaczenie całego procesu krok po kroku zajęłoby zbyt wiele czasu. A sanomentologia? Ona była naturalnym tego procesu uzupełnieniem.

Tak narodził się Archetypowy Głos Marki, który jest połączeniem rozwijanej od wieków wiedzy o ludzkiej podświadomości i nowoczesnego podejścia do marketingu. Dziś oferuję go Tobie. Ty decydujesz, czy i jak z niego skorzystasz.